| Щኯዔаψеη кт часлэбиչуቧ | Θбጇ кεщ ዜሆцу |
|---|---|
| И ըφеβኣኙисрቱ αծуտሑнαሆащ | Хяጁыሹ πኔሧեсስբιπի |
| Οշዜ οሸатխшиህታ иճኔ | Оፓоγиպፕհως т б |
| Нэባኇς ኆсрեмըχинт псез | Мοжፄզ ςиሕሱ |
| Иֆοщаκε ևρеζυሞи ξуሙещοռու | Яሤաвсιс դеጻарուሔዕ фυζωψегοдխ |
1.2K views, 3 likes, 0 loves, 1 comments, 2 shares, Facebook Watch Videos from KINOrozmowa. Marcin Radomski: W nowym odcinku KINOrozmowy moim gościem jest Renata Gabryjelska. LINK w komentarzu⬇Dobra i kochana przez widzów aktorka. Wzięta modelka pracująca dla światowych agencji, Wicemiss Polonia, nagle przed ponad 10 laty zniknęła z ekranów i wybiegów. Renata Gabryjelska miała wszystko, ale była tylko marionetką na potrzeby show-biznesu. Dlatego po tym, jak się zakochała i przeniosła do Krakowa, stanęła po drugiej stronie Gabryjelska modelka, aktorka i reżyserka, I Wicemiss Polonia 1993 r. W 1994 roku podpisała roczny kontrakt z paryską agencją modelek Metropolitan, odbywała sesje modowe dla „Cosmopolitan”, „Madame Figaro”, 3Suisses, Molton. Jako modelka pracowała w latach 1993-2003. W latach 1997-2003 występowała w serialu „Złotopolscy”, zagrała w „Girl Guide”.Ukończyła Wydział Reżyserii Warszawskiej Szkoły Filmowej oraz Mistrzowską Szkołę Reżyserii Filmowej Andrzeja Wajdy. Prowadzi również działalność charytatywną poświęconą zwierzętom ze żoną Stanisława Tyczyńskiego, twórcy potęgi Radia RMF.***Od co najmniej dziesięciu lat nie było Cię na okładkach kolorowych gazet, nie czytałam też w tym czasie żadnego wywiadu z Tobą ani nie widziałam na tak zwanych ściankach. Co się stało z Renatą Gabryjelską, aktorką, wicemiss, modelką?Renata Gabryjelska: Od lat z premedytacją odmawiam udziału w programach telewizyjnych czy kolorowych gazetach. Powierzchowność dzisiejszych mediów mnie przeraża. Spłaszczanie wszystkiego, przeinaczanie faktów i szukanie sensacji. To nie mój świat. Nie moja się ze mną stało? Stanęłam po drugiej stronie kamery. Zajęłam się reżyserią. Skończyłam Warszawską Szkołę Filmową, później Mistrzowską Szkołę Reżyserii Filmowej Andrzeja Wajdy. Nauczyłam się montażu. Zrobiłam kilka dokumentów, krótkometrażowych fabuł, reklam. Ostatnio sześcioodcinkowy cykl dokumentalny dla telewizji o chirurgii poczułaś, że reżyseria jest dla Ciebie lepsza od aktorstwa?Moja aktorska przygoda to było fantastyczne doświadczenie. Coś mnie jednak zawsze pociągało w pracy po drugiej stronie kamery. Zaczęło się od krótkiego filmu dokumentalnego o kobiecie, która po śmierci córeczki całą swą miłość do utraconego dziecka przelała na zwierzęta. Historia wydawała mi się ważna i bardzo ciekawa ze względu na osobowość bohaterki i jej motywację. Postanowiłam, że nakręcę o niej film - „Nibylandię”.Zorganizowałam ekipę, napisałam scenariusz, tak jak to czułam, nie mając żadnej wiedzy. Film ukazał się na antenie telewizyjnej. Zebraliśmy przed zimą duże fundusze na schronisko. Czułam, że zrobiłam coś dobrego dla kogoś, to było dla mnie bardzo ważne. Po raz pierwszy od wielu lat poczułam się naprawdę szczęśliwa i zrozumiałam, co chciałabym robić w życiu. Miałam cel. Poprzednie doświadczenia na planach filmowych i serialowych okazały się ważne i potrzebne. Wszystko nagle nabrało Twoim filmem był film o bezdomnym pucybucie... Tak, ale był to film, który robiłam już w szkole filmowej. Jeździłam wtedy bardzo często pociągami między Krakowem a Warszawą, bo studiowałam w Warszawskiej Szkole Filmowej. Wtedy poznałam Janka, bezdomnego pucybuta. Od razu przykuł moją uwagę tym, jak profesjonalnie czyścił buty. Z jaką pasją do tego podchodził! Jego optymizm i pogoda ducha były do pozazdroszczenia. Nasze rozmowy trwały w pociągach prawie rok. O życiu, o ludziach, o filmach, które obejrzeliśmy. Janek był niezwykłym rozmówcą, potrafił godzinami opowiadać o ludziach. Mówił, że charakter człowieka poznaje po butach. Jego pasją było kino. Oglądał filmy Bergmana, Felliniego i musicale. Uwielbiał „La Stradę”, „Chicago” i Richarda Gere’a. Kiedy opowiedziałam mu o pomyśle zrobienia o nim filmu i scenie stepowania na dworcu, wyciągnął ze swojej znoszonej torby owinięte w gazetę piękne buty do stepowania. Przyznał się wtedy, że scena, w której Richard Gere stepował, tak utkwiła mu w pamięci, że sam nauczył się tego rodzaju tańca. Nie mogłam nie zrobić o nim filmu. Kiedy go zmontowałam, chciałam pokazać go Jankowi. Szukałam wszędzie. Janek zniknął. Ktoś mówił, że widział go we Wrocławiu, Gdańsku, ktoś inny, że w Warszawie. Kiedy zupełnie straciłam nadzieję, że kiedykolwiek go zobaczę, spotkaliśmy się jakimś cudownym zbiegiem okoliczności w pociągu do Gdańska. Akurat jechałam na pokaz „jego” filmu. Niemal siłą zaciągnęłam go na projekcję. Pierwszy raz miał zobaczyć film na dużym ekranie, na sali pełnej obcych była jego reakcja?Kiedy po projekcji zapaliło się światło z niepewnością patrzyłam na jego twarz. Zobaczyłam łzy. Sama też się popłakałam. Janek tego wieczoru traktowany był jak gwiazda. Rozdawał autografy. To był ostatni raz, kiedy się z Jankiem widziałam. Dużo jeżdżę pociągami, ale nie udało mi się już nigdy więcej go spotkać….Film zdobył wiele wyróżnień i nagród, bo pokazywał człowieka bezdomnego inaczej, nie przez pryzmat nałogów, a pracowitości i niezwykłej, szczerej osobowości. Opowiadał o tęsknocie za prawdziwym domem i potrzebą akceptacji, która dotyczy każdego nakręciłaś film „Pogodna”, czyli wzruszającą historię relacji matki i miała być początkowo opowieść o starości. O tym, że starość nie oznacza alienacji i zamknięcia w czterech ścianach. Chciałam ten film zrobić w oparciu o krakowski zespół „Pogodna Jesień”. Poznałam tam cudownych ludzi, którzy tańczą, śpiewają, opowiadają dowcipy, koncertują, jeżdżą po Polsce i mimo swych lat potrafią cieszyć się życiem. Im bardziej poznawałam ich historię, tym ciekawszy wydał mi się wątek relacji dwóch kobiet matki i córki, które prowadziły zespół. Pani Nina miała 90 lat, pani Ala - 60. Obie z ogromną pasją i wyrazistymi to dużo dojrzalszy dokument niż poprzednie. Opowiada o skomplikowanej miłości rodzicielskiej, pasji, o lęku przed śmiercią. Akceptacji tego co nieuniknione. Takie historie, dla każdego reżysera to swego rodzaju psychoterapia, oswajanie również własnych lęków. Film powstawał prawie dwa lata, dzięki czemu udało mi się zbudować bardzo intymne relacje z bohaterkami. Zawsze bardzo dużo się uczę od swoich bohaterów i traktuję z ogromnym szacunkiem i ciekawością. Uważam, że każdy człowiek ma w sobie potencjał na historię, którą warto kilka dokumentów, reklam, cykl programów telewizyjnych. Marzysz o pełnometrażowej fabule?To jest kolejny krok, ale nie rezygnuję z dokumentów. Scenariusz fabuły już powstał. To thriller. Intryguje mnie, co dzieje się z naszą świadomością w stanie pomiędzy życiem i śmiercią? Co dzieje się z naszym mózgiem? Gdzie jest nasza świadomość? Czy my, będąc po tej stronie, możemy nawiązać kontakt z bliskim? Czy istnieje coś poza naszym realnym życiem? Jakiś inny wymiar, który można opisać naukowo? Ukazuje się sporo książek dotyczących tematów związanych z życiem „pomiędzy”, jak chociażby książka doktora Pina van Lommela „Wieczna świadomość”, w której analizuje stan pacjentów w trakcie i po przeżyciu śmierci klinicznej. On również zadaje sobie pytanie, czy doszliśmy do takiego momentu, że ostatnie odkrycia fizyki kwantowej bardzo zbliżyły się do religii? Może nie ma aż takiego rozdźwięku między nauką a wiarą, jak nam się do tej pory wydawało?Wróćmy na chwilę do przeszłości… Pamiętamy Cię z serialu „Złotopolscy”, filmu „Girl Guide”, a także okładek kolorowych czasopism. Potem, w 2003 roku nagle i niespodziewanie zniknęłaś. I nie chodzi mi o to, że zajęłaś się reżyserowaniem, ale zrezygnowałaś praktycznie także z życia publicznego...Moje życie to swoisty rollercoaster, ze względu na to, że w młodości nie bałam się wyzwań i podejmowania ryzyka. Czułam, że świat do mnie należy. W dużej mierze zawdzięczałam to rodzicom, którzy budowali we mnie tę początku lat 90. zostałam I Wicemiss Polonia, później wbrew moim rodzicom w wieku 20 lat wyjechałam do Paryża i pracowałam jako modelka, biorąc urlop dziekański na studiach prawniczych. Po powrocie z Paryża znalazłam się na wielu okładkach zagranicznych i polskich magazynów - „Twój Styl”, „Elle”. Uwielbiałam modelling, to była moja casting do filmu Juliusza Machulskiego „Girl Guide”. Film zdobył główną nagrodę w Gdyni. Zaraz potem dostałam rolę w serialu „Złotopolscy”. Byłam „królową życia”. Miałam masę przyjaciół. Właściwie bez większego wysiłku wszystko się udawało. Tylko się cieszyć...Po latach mogę powiedzieć, że to był bardzo niebezpieczny moment i jako bardzo młoda, 23-letnia dziewczyna z wielu rzeczy nie zdawałam sobie sprawy. Czasami wydaje nam się, że mamy świat u stóp, a w tym samym czasie spadamy w dół. To często łatwo marionetką na potrzeby show-biznesu. Malowali mnie, przebierali, zadawali pytania tak, by odpowiedzi zadowalały rzesze czytelniczek. Mój świat miał być piękny i kolorowy. W końcu byłam kobietą sukcesu, a tak naprawdę w środku wcale się nią nie czułam. Mówiłam tekstami, jakie chciały usłyszeć kobiety, opowiadałam historię kopciuszka. Z perspektywy czasu mogę powiedzieć, że to świat kreował mnie, a nie ja przyszło po kilku latach. Zakochałam się. Przeprowadziłam pod Kraków. Zajęłam się studiowaniem, pracą, rodziną, gromadką moich psów. W Krakowie znalazłam bohaterów swoich filmów dokumentalnych. Dojrzałam, wielu rzeczy doświadczyłam. Często bardzo boleśnie. Zrozumiałam, dla jakich wartości i co chcę poświęcić. Poświęciłam bywanie na imprezach, sesje zdjęciowe, o rezygnację z życia publicznego… Była ona świadoma. Wydaje mi się, że zgoda na życie publiczne jest jedynie uzasadniona zawodem, który się wykonuje. Na przykład dla aktorów momenty prywatności są często ograniczone do bycia z najbliższymi, w czterech ścianach z zasłoniętymi oknami. Z reżyserami jest inaczej? Robią film, opowiadają o nim w mediach, a potem znikają na kilka lat. Robią następny film. Ich obecność w życiu publicznym nie jest tak oczywista. Ja nie lubię być oczywista. Czy to oznacza, że nas czymś jeszcze zaskoczysz?Wybieram się na trekking w Himalaje w listopadzie. Od lat było to wielkim moim Andrzej Hrechorowicz / FORUM, piotr fotek/reporter, archiwum============06 Zdjęcie Podpis (12311513)============ Renata Gabryjelska dziś kręci filmy dokumentalne. Na małych zdjęciach, z prawej, jeszcze jako modelka i aktorka Now you’ve come to the right place. If you are a fan of Renata Gabryjelska’s feet, you are in luck. We have collected for you some of the best photos of Renata Gabryjelska. From close-ups of her fingers to shots in sandals, you’ll love these photos. Renata Gabryjelska’s feet are simply perfect and we can’t get enough of them. Anarchista i wizjoner, który został prezesem wielkiego przedsiębiorstwa. Wielbiciel opery i jednocześnie założyciel stacji z bardzo popularną muzyką, określaną przez złośliwych końcu człowiek aspołeczny, nienawidzący przyjęć i rautów, który firmował jedne z najokazalszych imprez w III RP - "Inwazję Mocy". Stanisławowi Tyczyńskiemu, byłemu prezesowi RMF FM trudno odmówić oryginalności. Czy facet, który nie wiedział ile jego firma zarabia i przez kilka lat nie pobierał pensji za prezesurę, mógł stworzyć potęgę RMF? Oczywiście. Tyczyński, niedoszły fizyk i zapalony majsterkowicz, potrafił zmontować pierwsze ogólnopolskie prywatne radio. - Gdyby chciał, zmontowałby rakietę kosmiczną - twierdzi Bogdan Rymanowski, dziennikarz. Sam o sobie nie bez przekory mówił, że jest "misiem o małym rozumku, który przyjechał do Polski z 5 tysiącami dolarów i dwoma komputerami, i zrobił stację radiową". Gdy już jednak zaczęło działać jak dobrze naoliwiona maszyna, znudziło mu biura i łóżkaPoczątki RMF. Szef promocji Wojciech Padjas urzęduje w dziurawych espadrylach (płócienne buty na słomie). Prezes Tyczyński - w ulubionych wygodnych ogrodniczkach. Nie ma biura. Dziennikarze, młoda ekipa, spędza na kopcu całe dnie i noce. - Zaczynali od wynajętych w hotelu Pod Kopcem sali konferencyjnej i dwóch pokoi - mówi Wacław Stechnij, biznesmen, który wynajmował im pomieszczenia. Mimo że Stechnij pracował z Tyczyńskim w jednym pokoju, ten potrafił zadzwonić do niego albo wpaść o trzeciej nad Pogadać przy koniaku o jakimś ważnym zagadnieniu. Normalne. Dla niego dzień i noc to były pory umowne - uśmiecha się Stechnij. - Wymagał dużo od innych, ale najwięcej od siebie. Nie było życia poza radiem. Jakieś kłopoty z żoną, chore dzieci? Zapomnij! Radio musi wojny na kopcuTyczyński zaczął od niewielkiego radiowęzła podczas grudniowego strajku w Hucie Lenina. Był 1981 rok, stan Przyszedł do mnie student fizyki i zaproponował, że zrobi radio. Przyniósł jakiś generator, uruchomił go i tak w trzecim dniu strajku zaczęło nadawać "Radio Wolna Polska" - wspomina Stanisław Handzlik, jeden z przywódców "Solidarności" w Hucie. W 1984 roku Tyczyński wyjeżdża do Paryża. Tam poznaje swoją żonę Barbarę (wnuczkę bohaterskiego dowódcy obrońców Helu z 1939 r.). Nawiązuje kontakty z Francuzami, ma pomysł na swoje radio w Polsce. - Poznałem go z kilkoma ludźmi. On te kontakty potrafił potem świetnie wykorzystać - mówi Bronisław Wildstein. Wtedy Francja była zafascynowana "Solidarnością" i Polską. - Tyczyński trafił na dobry moment. Wiedział też czego chciał, choć w kontaktach bezpośrednich nie zachowywał się jak szalony wizjoner. Był trochę z innego świata, ale miły, spokojny, wręcz spolegliwy. Później go nie poznawałem - dodaje 1989 roku Tyczyński wraca z Francji i przywozi z sobą sprzęt na rozkręcenie stacji od francuskiego Fun. Zakłada na kopcu stację Radio Małopolska Fun, nadaje głównie francuską muzykę. Na inaugurację przylatują samolotem ludzie kultury z Paryża, śpiewa Vanessa Paradis, w hotelu Forum trwa wystawny bankiet. Od tej pory imprezy RMF zawsze będą organizowane z rozmachem, choć - paradoksalnie - Tyczyński nienawidzi towarzyskich Unika ich jak ognia, niemiłosiernie się męczy, gdy musi z lampką wina podtrzymywać konwersację o niczym - mówi jeden z jego znajomych. Po półtora roku radio tworzy całkowicie własny program. Jest najnowocześniejszą stacją w Polsce. Dzięki autom z osobiście przez niego montowanymi antenami (pierwszy był maluch, potem toyota), dziennikarze mogą nadawać na żywo z miejsc wydarzeń. Już wtedy RMF jest w pełni cyfrowe i skomputeryzowane. Jako pierwsze nadaje przez satelitę na całą Europę. W siermiężnej rzeczywistości początku lat 90. redakcja na kopcu przypomina świat z "Gwiezdnych wojen". - Tyczyński to maniak i geniusz techniki. Gdy nie miał potrzebnego urządzenia, zamykał się na parę dni w radiu i montował. Radio było dla niego świątynią. Na dźwięk tego słowa jakby demon w niego wstępował - śmieje się Wacław Stechnij. Współpracownicy prezesa wspominają, że tylko gdy miał nową "zabawkę", był naprawdę szczęśliwy. - Mógł spędzić dwa dni lutując jakieś kable. Gdy wzięliśmy pierwsze auto z komisu, z radością zrobił dziurę w dachu na antenę - mówi Wojciech Padjas. - Raz się na mnie strasznie wk… Postawiłem kawę na klawiaturze czy konsolecie. Zabrał mi wtedy pół pensji. Dla niego sprzęt był święty - dodaje. Serwis w piżamiePrezes miał trudności w komunikacji z ludźmi. - Mówił krótkimi zdaniami - ścisły umysł. - Denerwowało go, że nie rozumieliśmy kwestii dla niego zupełnie oczywistych - mówi Maciej Wójcik, był parę kroków do przodu, reszta z trudem próbowała nadążyć. Wszyscy zgodnie przyznają, że w kontaktach był Wymagał, żeby się całkowicie podporządkować pracy, tak jak on. A ja miałem wtedy żonę, dziecko. Nie zawsze dało się spędzać trzy doby w radiu - mówi dziennikarze (najstarszy miał 36 lat, najmłodszy - 19) jednak godzili się na te warunki, bo Tyczyński zaraził ich swoją pasją. - Dyżur nocny kończyliśmy o 1 w nocy, rano zaczynaliśmy o piątej. Więc o pierwszej do śpiwora na podłodze w redakcji, a potem do pracy. Bywało, że prowadziliśmy serwis w piżamie - wspomina Bogdan Rymanowski (dziś w TVN). Prezes też był bezpretensjonalny. - Wyglądał jak opozycjonista z lat 80. Ruda broda, okulary, jakiś sweter. Nie przejmował się ubiorem - mówi mu zostało do dziś. - Nie można powiedzieć, że on się ubierał. Po prostu kładł na siebie to, co miał pod ręką. Mylą się ci, którzy mu przypisują jakiś styl, luzactwo - mówi Padjas. - Nigdy go nie widziałem w krawacie. Na fecie z okazji 10-lecia RMF biegał w kurtce z kapturem i w tenisówkach. Nawet na swój ślub go nie włożył. Miał na sobie tylko coś na kształt marynarki - mówi Paweł Rey, dobry znajomy Tyczyńskiego. Goście wspominają, że ów ślub Tyczyńskiego z wicemiss Polski i aktorką Renatą Gabryjelską w Camelocie też był bezpretensjonalny i młodzieżowy. Prezes nie przejmował się również tak przyziemnymi kwestiami jak jedzenie. Kiedyś zrobiło mu się słabo, bo zapomniał że od dwóch dni nic nie jadł. - Dla niego to się nie liczyło. Gdy przynosiliśmy jedzenie, częstowaliśmy go bułką, czasem ktoś zagrzał zupę i tak leciało. Żyliśmy jak w kibucu, komunie - mówi Rymanowski. Choć dziennikarzami zajmował się Edward Miszczak (to on podkradł z Radia Kraków prowadzonych przez Wildsteina Ewę Drzyzgę i Rymanowskiego), Tyczyński potrafił nieźle ich Kuhwa! Bo on r nie wymawia, krzyczał: co ty zhobiłeś?! - mówi jeden z dziennikarzy RMF. - Przed nim uciekano w korytarzu. Bezceremonialnie wytykał błędy, mówił: zap... myśl, facet! Na błędy nie było czasu, to było zupełnie nowe radio - dodaje Stechnij. Dziennikarze wspominają jednocześnie wolność, która panowała w RMF. Mógł się wściekać, ale niczego nie Gdy uparłem się na program "Złota Godzina" z muzyką Elvisa, przywiózł mi ze Stanów całą płytotekę - mówi Padjas. - Wpadłem na pomysł, żeby naszego dżingla nagrać w profesjonalnym studio w Los Angeles. W 1991 roku to był pomysł z księżyca, kaprys idioty. Tyczyński najpierw się wkurzył, a potem to zrobił i mi gratulował - wspomina Piotr Metz, który w RMF spędził 10 lat. W wywiadach prezes żalił się, że jego radio było przez innych źle traktowane. - Nie przewidziałem, że redaktorzy niektórych lokalnych gazet z taką zawiścią będą patrzeć na młodszych kolegów z RMF-u, którzy szybko stali się znani słuchaczom w całej Polsce. Zarabiają kilkakrotnie więcej i nie muszą czapkować w magistracie - powiedział "Pressowi". - Przesada - mówi Rymanowski. Czuliśmy się może elitą, ale nie sektą. Nikt nas też kamieniami nie obrzucał, choć faktycznie po kilku latach zarobki jak na Kraków mieliśmy niezłe - dziennikarze wspominają jednak, że z RMF-owcami w tych czasach (a czasy były bardzo towarzyskie), wódki się raczej nie piło. - Tym bardziej że kopiec to zadupie i jeździł tam tylko jeden autobus, raz na godzinę - dodają. Nie tylko dziennikarze RMF byli odizolowani. Także Tyczyński odsunął się od kolegów z Krakowskiej Fundacji Komunikacji Społecznej, która założyła RMF. - Gdy radio powstawało w 1989 roku, była sielanka. Ale szybko się skończyła - mówi Stanisław Handzlik, jeden z członków z innymi członkami mieli Tyczyńskiemu za złe, że chce z RMF zrobić spółkę wraz z bankiem BPH. - Nie zgadzaliśmy się też, żeby Staszek ośmieszał w stacji Krzysztofa Bachmińskiego, prezydenta miasta i członka KFKS - że konflikt zrodził się w latach 1991-92, gdy radiu kończyła się dzierżawa na kopcu. - Bachmiński chciał zorganizować przetarg, a Tyczyński wymagał przedłużenia umowy dzierżawy. Chciał od Bachmińskiego lojalności, ale prezydentowi nie bardzo wypadało zrobić taką rzecz - opowiada kampanii RMF czarnoskóry dziennikarz stacji Brian Scott jeździł po mieście w limuzynie i promował się jako kandydat na prezydenta. To było bezpardonowe szydzenie z Bachmińskiego. - Ostra jazda bez trzymanki. RMF czuł się gnębiony przez władze miasta - wspomina Rymanowski. - Zresztą, prezes lubił prowokować. Pamiętam kampanię reklamową jego pomysłu, na plakatach był Glemp, Oleksy i goła baba. A to, że był bardzo negatywnie nastawiony do każdej władzy, było Był niesterowalny, miał mentalność anarchisty - dodaje jeden z byłych dziennikarzy Pewnie! Gdy przychodził do nas jakiś dupek w garniturze, który chciał coś załatwić, doprowadzało to Staszka do pasji. Gardził politykami - dodaje Padjas. - Jak psami - dorzuca legendy przeszły jego życzenia noworoczne. "Roku bez AWS-u". Czy określenie. "Ten mały Miller, co mu kasę ukradł, ale on małych nie bije". Najbardziej jednak za skórę zaleźli mu członkowie Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji, którzy w 2001 roku nie przedłużyli mu zgody na rozszczepianie (genialny pomysł wprowadzania lokalnych wiadomości i reklam w ogólnopolskim programie). Dostał wtedy szału, że urzędnicy niszczą jego dzieło. Podał sprawę do sądu. Oskarżył radę o stratę 20 mln zł i konieczność zwolnienia 200 pracowników. Sprawa ciągnie się relacjach z władzami Krakowa też było źle. W 1998 r. kolejny spór o kopiec (miasto chciało rozwiązać umowę dzierżawy z RMF) skończył się w sądzie. Wtedy Tyczyński postanowił przejąć władzę w mieście. Ruszyła kampania wyborcza komitetu Otwarty Kraków. Na liście kandydatów na radnych znalazło się 60 nieznanych nikomu urzedników, biznesmenów i studentów. Jedyna znaną osobą był Marcin Świetlicki. Wiece do złudzenia przypominały koncerty RMF. Rozmach, muzyka, żółto-niebieskie barwy. Grały Elektryczne Gitary. Szef stacji nigdy jednak nie przyznał się do zorganizowania tej kampanii. Zresztą jej kandydaci przepadli w wspomnieniaW latach 90. zaczęli odchodzić z RMF pierwsi dziennikarze. Im więcej widzieli świata poza kopcem, z tym większą niechęcią prezesa się spotykali. W 1992 r. jako pierwszy trzasnął drzwiami Padjas. - Rozstaliśmy się w niezgodzie, hm… twórczej. Powiedzieliśmy sobie parę ostrych słów. Ale i tak to była wielka przygoda mojego życia - mówi. W 1997 r. odchodzi Rymanowski, za swoim "medialnym ojcem" Edwardem Miszczakiem, który tworzy podwaliny Miszczak pokłócił się z Tyczyńskim. Chyba już miał dość bycia buforem między dziennikarzami a prezesem. Bo najczęściej było tak, że jak coś nie szło dziennikarzom, opieprz zbierał Miszczak - mówi jeden z dziennikarzy. Miszczak wziął też Ewę Drzyzgę. Choć większość ludzi przyznaje, że rozstania z Tyczyńskim były niemiłe, bo traktował to jak zdradę, dziś nie wspominają go źle. Przeciwnie, podziwiają jego wizjonerstwo. - Może koledzy z Zetki się obrażą, ale to RMF był pierwszym prywatnym radiem w wolnej Polsce - podkreśla Piotr Metz. Rzadko który ze współpracowników utrzymał jednak kontakty z prezesem. - Geniusze są niestrawni. Łatwiej podziwiać ich z daleka - mówi jeden z byłych dziennikarzy sukcesemPod koniec lat 90. RMF zaczął przynosić zyski. Powstały spółki pokrewne (Broker FM od reklamy, Wolność z RMF FM, Opera FM, - Przez pierwsze lata radio przynosiło straty - mówi Marek Dworak, do 2009 r. szef finansowy RMF. - Staszek nie interesował się kasą, nie brał pensji przez kilka lat, interesowało go tylko, czy są pieniądze na kolejne przedsięwzięcia. Dla niego najważniejszy był rozwój radia. A że stworzył świetny produkt, to on w końcu zaczął przynosić dochody - sumuje. Ale wtedy prezes się znudził. Spotkania w kwestiach finansowych niezmiernie mu się dłużyły. Radio działało i nie było już tylu rzeczy do o czymś innym. W 2006 roku sprzedał większościowe udziały RMF niemieckiej spółce Bauer. Narodowość spółki wybrał złośliwie. - Żeby zrobić na złość PiS. Kiedy Kaczyńscy zaczęli rządzić, doszły nas głosy, że nie przedłużą nam koncesji. Tyczyński generalnie był przygnębiony IV RP - mówi Dworak. Przyjaciele i piesNowy cud Tyczyńskiego znajduje się przy autostradzie A4. Kopułki. Powstały tam supernowoczesne studia filmowe - Alvernia Studios. Świątynia techniki. - On się tym na pewno świetnie bawi. Mam wrażenie, że ludzie mu przeszkadzają. Bo sprawiają kłopoty - mówi Padjas. Czy rzeczywiście prezes jest tak aspołecznym typem i nie ma przyjaciół? - Oczywiście, że ma. Ja jestem tego najlepszym przykładem. Rozumiemy się, choć sam nie wiem dlaczego. Może dlatego, że obaj nie lubimy dużo mówić? - mówi Paweł Rey. Według znajomych prezesa, jego ślub z Gabryjelską spowodował, że Tyczyński wyspokojniał. Razem adoptowali "cześć" przewodniczącego KRRiTv Juliusza Brauna 50-kilogramowego doga z Bordeaux nazwali von Braun. Prezes wziął go z litości - podobno męczył się w małej klatce w paryskim sklepie. - Braun uczestniczył w zebraniach, siedział w pokoju prezesa, ten go brał na spacery wokół kopca - wspomina Marek Dworak. Tyczyński zwał go "cudownym bydlęciem". Opiekował się, gdy pies zachorował na raka. - Braun zdechł, ale jest następny piesek. Ciągłość została zachowana - zapewnia w Alvernia Studios już niedługo będą realizowane efekty specjalne, animacje i postprodukcja do najnowszego filmu z Garym Oldmanem "Criminal Empire for Dummy's". - Podpisaliśmy już umowę. To najnowocześniejsze studio w Europie - mówi Grzegorz Hajdarowicz, producent filmu. - Współpraca z panem Tyczyńskim nam się układa. To pasjonat - dodaje porozmawiać ze Stanisławem Tyczyńskim. Pan prezes jest bardzo zajęty w studio. Nie sądzę, żeby wyszedł stamtąd przez kolejnych kilka dni - usłyszelismy od jego sekretarki.
Renata Gabryjelska Data i miejsce urodzenia 6 marca 1972 Olsztyn Zawód reżyserka, aktorka, modelka Współmałżonek Stanisław Tyczyński Multimedia w Wikimedia Commons Cytaty w Wikicytatach Strona internetowa Renata Gabryjelska (ur. 6 marca 1972 w Olsztynie) – polska modelka, aktorka i reżyserka filmowa. I wicemiss Miss Polonia 1993[1]. Życiorys Studiowała prawo na Uniwersytecie Warszawskim, ponadto ukończyła studia w Warszawskiej Szkole Filmowej na wydziale reżyserii, a potem w Mistrzowskiej Szkole Reżyserii Filmowej Andrzeja Wajdy na wydziale dokumentu i fabuły. Podyplomowo studiowała także marketing w Szkole Głównej Handlowej oraz Coaching i Mentoring na SWPS. W 1993 zdobyła tytuł I wicemiss Polonia. W 1994 podpisała roczny kontrakt z paryską agencją modelek Metropolitan i Elite Models, odbywała sesje modowe dla magazynów: Cosmopolitan, Madame Figaro, 3Suisses, Molton. W Polsce pracowała głównie dla Anny Brodzińskiej i Teresy Rosati. W 1995 zadebiutował jako aktorka rolą kobiecą w Girl Guide Juliusza Machulskiego. Pracowała jako reporterka dla telewizji Polsat i prowadziła program Pop Planeta dla Atomic TV. W latach 1997–2003 grała Ewę Kowalską w serialu Złotopolscy, co zapewniło jej ogólnopolską popularność[potrzebny przypis]. W 1999 jej reportaż z podroży po Afryce Wschodniej opublikowano w magazynie „Viva”. Współpracowała też z agencją public relations BCC. Zagrała też w serialach Tygrysy Europy oraz Tak czy Nie. Dwukrotnie pozowała do polskiej edycji „Playboya” (wydania: listopad 1999 i listopad 2002). W 2002 przeprowadziła się do Krakowa, a w 2003 wycofała się z życia publicznego. Wkrótce zaczęła realizować krótkometrażowe filmy dokumentalne. Wyreżyserowała dokumenty Janek i Pogodna, a także fabularny film Szkiełko. W 2017 ruszyła w wyprawę na Himalaje, a z podróży zrealizowała ośmioodcinkowy serial Moc dziewuch. W 2019 zadebiutowała anglojęzycznym filmem fabularnym Safe Inside, który zdobył nagrodę za najlepszy thriller na międzynarodowym festiwalu filmowym w San Diego. Brała czynny udział w klubie dyskusyjnym dziennika „Rzeczpospolita”. Grała w meczu koszykówki po stronie polskich gwiazd z amerykańską drużyną marzeń Harlem Globetrotters. Prowadzi działalność charytatywną poświęconą zwierzętom ze schronisk. Filmografia Jako aktorka 1994: Spółka rodzinna – Jola 1994: Piękna warszawianka – Maryśka 1995: Girl Guide – Kinga 1997: Złotopolscy – Ewa 1999: Tygrysy Europy – modelka Sandra 2002: Rób swoje, ryzyko jest twoje – była żona Emila 2003: Tak czy nie? Jako scenarzystka i reżyserka 2019: Safe Inside 2009: Pogodna 2007: Szkiełko 2005: Janek Przypisy ↑ Miss Polonia 1993. Bibliografia Renata Gabryjelska w bazie IMDb (ang.) Renata Gabryjelska w bazie Filmweb Renata Gabryjelska – oficjalna strona. 254 286 332 441 267 27 130 169